Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Paweł. Mam przejechane 31827.22 kilometrów. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kowalskivp.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Wyścigi

Dystans całkowity:960.12 km (w terenie 63.34 km; 6.60%)
Czas w ruchu:28:49
Średnia prędkość:33.32 km/h
Maksymalna prędkość:68.00 km/h
Suma podjazdów:642 m
Maks. tętno maksymalne:185 (93 %)
Maks. tętno średnie:173 (87 %)
Suma kalorii:14876 kcal
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:64.01 km i 1h 55m
Więcej statystyk
  • DST 87.74km
  • Czas 02:28
  • VAVG 35.57km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • HRmax 179 ( 90%)
  • HRavg 159 ( 80%)
  • Kalorie 3323kcal
  • Podjazdy 31m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze

Super Prestige Żyrardów

Niedziela, 19 sierpnia 2012 · dodano: 22.08.2012 | Komentarze 0

Oto mój wynik i miedzy czasy;
[00:16:53-11 km]
[00:32:17-22 km]
[00:48:15-33 km]
[01:08:31-44 km]
[01:28:54-55 km]
[01:49:13-66 km]
[02:08:47-77 km]
25 m 02:28:23,45
I kolejny wyścig za mną. Jednak poszedł mi słabo,za dużo za mocno wiedząc że czekają mnie w jednym tygodniu dwa stary nie potrzebnie zafundowałem sobie w tym samym tygodniu dwa mocne treningi z interwałem. Tempo tego wyścigu było prawie takie same (a nawet troszkę słabsze niż w Górze Kalwarii), a niestety nie udało mi się utrzymać w głównej grupie. Pierwszy raz mi się zdarzyło bym startował z pierwszej linii;-P Miało to jednak późniejsze swoje konsekwencje, po starcie prowadziłem cały peleton myśląc że ktoś da mi zmianę, zmianę dostałem jednak dopiero pod koniec okrążenia na ok.10km. Poirytowany tą sytuacją schowałem się z tyłu grupy starając się odpocząć. Jednak grupa cały czas dyktowała mocne tempo w ok.46km/h. Z każdym kolejnym kilometrem czułem się coraz gorzej, przede wszystkim nogi nie chciały mi pracować, czułem ich zmęczenie, katorgą było każde wyjście z zakrętu dla mnie, gdzie idzie mocny "gaz". Na 33km właśnie na jednym z zakrętów zostałem urwany. Z de motywowany tym przejechałem jedno słabsze okrążenie starając się uspokoić mój organizm. Z czasem doszedłem jakiś maruderów, ktoś nas doszedł i utworzyła się mała grupka, z którą w mocnym równym tempie dojechałem do mety. Wyścig toż był dziwny, jak by nikomu nie zależało na zwycięstwie, każdy miał nadzieję dojechać w grupie i licząc na szczęście na finiszu.
Z wszystkich wyścigów tego sezonu pod względem organizacyjnym ten był najlepszy, a Żyrardów to urokliwe miasto.

Chwile przed startem jeszcze pełni optymizmu:)

Po starcie

Jeden z zakrętów przed metą

:-P

Szukając ochłodzenia 20min po wyścigu:)
A więcej fot tu Zdjęcia
Kategoria Wyścigi


  • DST 13.55km
  • Czas 00:22
  • VAVG 36.95km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 185 ( 93%)
  • HRavg 172 ( 87%)
  • Kalorie 555kcal
  • Podjazdy 30m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze

IV Memoriał Feliksa Rawskiego

Środa, 15 sierpnia 2012 · dodano: 16.08.2012 | Komentarze 0

SKANDAL! Tak najkrócej mogę opisać ten wyścig. Już od początku organizacja nie podobała się nam, zapisy na wyścig i biuro zawodów miało być czynne do 17h, a start wyścigu w naszej kategorii 19.45h, czyli prawie 3h przestoju. Na szczęście jak tylko dojechaliśmy do Mińska pogoda się poprawiła. By się nie nudzić kupiliśmy sobie jedzenie w pobliskim sklepie, i usiedliśmy w cichym miejscu nie opodal trasy. Czas spokojnie mijał gdy "na szczęście", poszliśmy do toalet w pobliżu startu, usłyszeliśmy że start wyścigu został przesunięty na 19H!!!! W tym momencie do startu mieliśmy 5min! A my w połogu, rowery w częściach! Wku....i pobiegliśmy pobiliśmy rekord w przygotowaniu do startu (4min), i stawiliśmy się na starcie. Bez rozgrzewki, bez przygotowania, bez znajomości trasy, najedzeni jak cysterny:-/ A na starcie 90% to klubowicze, czyli poziom wysoki. Start, na liczniku nagle ponad 50km/h, puls 180, nogi jak pałki, a na pierwszym podjeździe myślałem że zwymiotuje, już w ustach to czułem. Na drugim okrążeniu, główna grupa urwała mnie. Jechało mi się tragicznie, poziom wkurzenia był bliki maximum. Po prostu było czuć brak rozgrzewki, i pełny brzuch niestety czym krótszy wyścig tym dłuższa rozgrzewka powinna nastąpić, ja tu nie miałem żadnej, i żadnych szans na dobry wynik.... Na 6 okrążeniu, zostałem zdublowany przez ucieczkę, tak że ze względu na przepisy (duble schodzą z trasy), i z wkurzenia zszedłem z trasy. Okazało się jednak jeszcze bardziej mnie wkurzając że nikt zdublowanych nie zwalał z trasy! Spokojnie mogłem dojechać do mety o chociaż zaliczyć wyścig do końca. Tym bardziej było mi szkoda, iż w momencie kiedy zszedłem wyraźnie właśnie się rozgrzałem i wchodziłem na normalne obroty.
Sędziowie i organizatorzy, urządzili kpinę nie wyścig, traktując nie poważnie zawodników. Szkoda gdyż trasa była ciekawa trudna i wymagająca techniki ze względu na zakręty i ronda, a także premiująca silnych (podjazd pod wiatr). Jednak potencjał nie został wykorzystany a wyścig ja mimo wszystko traktuje jako doświadczenie.


Kategoria Wyścigi


  • DST 91.53km
  • Czas 02:17
  • VAVG 40.09km/h
  • VMAX 68.00km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • HRmax 184 ( 93%)
  • HRavg 163 ( 82%)
  • Kalorie 3164kcal
  • Podjazdy 117m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze

ŻTC Race - Góra Kalwaria 05.08.2012r

Niedziela, 5 sierpnia 2012 · dodano: 05.08.2012 | Komentarze 0

Dojechałem! :P Było mocno, szybko i ciepło:) Jednak od początku.
W przeciwieństwie od Kryterium w Wołominie, frekwencja była minimum kilkukrotnie lepsza. Na starcie stanęło mnóstwo znajomych lepszych i gorszy z forumszosowego.org, z różnych grup jak Ośka Warszawa, i wielu innych, w jednym słowie cała śmietanka amatorskiego kolarstwa, i mestersów z mazowsza i nie tylko. Ja na starcie mając w pamięci Wołomin na nic się nie nastawiałem, po prostu na jak najlepszy występ. Tempo było mocne o czym najlepiej świadczy średnia:-) Przez cały wyścig jechaliśmy w zakresie 38-65km/h. Na porządku dziennym było 50km/h. Od początku trzymałem się końca grupy zasadniczej, nauczony doświadczeniem, że lepiej w pierwszej fazie wyścigu nie hulać za mocno. W między czasie cały czas ktoś "szarpał". ale grupa to likwidowała. Z czasem oderwała się ucieczka która jak później się okazało dojechała tak do mety. Trasa była przyjemna i bezpieczna, brak żwirku na trasie czy szkieł, a zakręty tym razem były bezpieczne:) Bez problemu utrzymywałem przez cały czas tempo grupy, i tak w jej środku jechałem, jedyny "twardy" podjazd pod Góre Kalwarie, bez problemu atakowałem z grupą, gdy by nie blokujący mnie, spokojnie bym go szybciej pokonywał. Na ostatnim okrążeniu, tempo zaczynało wzrastać, co po nie którzy odrywać się od grupy, a ja przesuwać po woli do przodu. Tak, że 4km przed końcem prowadziłem peleton:) Niestety, za mocno, za chwilę dano mi zmianę, a ja ostatnie kilometry utrzymywałem się z przodu, w pierwszej trójce. Niestety na jakieś 400m przed metą, na podjeździe, dosłownie opadłem sił, i nie wiem ilu kolarzy mnie wyprzedziło...;-/ Niestety za wcześnie zacząłem finiszować, i zabrakło mi sił. Szkoda bo jak bym, troszkę inaczej to zrobił, był bym w czele, a tak dupa blada.
Jednak podsumowując jestem zadowolony z startu, zwłaszcza mając w pamięci ostatnie obrażenia. Bez problemu utrzymałem się w głównej grupie, w tempie, dobrze wypadłem, i nabrałem kolejnego doświadczenia. Cała impreza oraz trasa były przygotowane dobrze, miłym akcentem byli okoliczni kibice:-)
Niedługo jak pojawią się wyniki, podam swój, i zamieszczę więcej fot:-) Tym czasem oby tak dalej!
Kategoria Wyścigi


  • DST 17.09km
  • Czas 00:30
  • VAVG 34.18km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Podjazdy 4m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze

III Memoriał Stanisława Królaka

Poniedziałek, 30 lipca 2012 · dodano: 30.07.2012 | Komentarze 0

Lipa, to najlepsze określenie tego startu;-/
Cały dzień mijał według planu, jedzenie, przygotowanie, dojazd, rozgrzewka i nawet pogoda okazała się łaskawa. Start mojej kategorii był stosunkowo późno o 17h. Przed startem zrobiłem parę okrążeń po trasie, które i tak na nic się zdały. Na starcie usytuowałem się w środku grupy. Gdy ruszyliśmy, szybko przesunąłem się na prawą stronę, gdzie znajdowały się małe kałuże dzięki którym miałem pustą drogę przed sobą i mogłem wyprzedać maruderów. Rozpędziliśmy się mocno i na dojeździe do pierwszego zakrętu w lewo, z racji że byłem na prawej stronie zaatakowałem go dużym łukiem troszkę szybciej niż zawodnicy od wewnętrznej. Nagle dosłownie w ułamku sekundy straciłem przyczepność z tyłu, i fiuuuu lecę na lewy bok, z sporą szybkością uderzyłem o asfalt, i jeszcze ktoś jadący za mną dosłownie przejechał po mnie (do tej pory nie wiem jak to się stało że się nie wywrócił). Nie wiadomo skąd nagle pojawił się obok mnie strażak, proponując mi karetkę, ja w szoku i nie czując jeszcze bólu wsiadłem na rower i rzuciłem się w pogoń za resztą, dopiero na rowerze zdałem sobie sprawę, że całą lewą nogę i rękę mam w krwi, udo boli jak cholera, ale zagryzając zęby jechałem dalej. Nawet udało mi się wyprzedzić z 15 osób, ale w tym czasie i mnie najlepsi zdublowali (okrążenia tylko 1km200m). Niestety z każdą minutą jechało mi się co raz gorzej. Ostatecznie na 9 okrążeń przed końcem sędziowie nakazali mi opuszczenie trasy.
Po tym od razu udałem się do ambulansu gdzie mnie opatrzono. Szkoda mi tego upadku, bo wyścig stał na wysokim poziomie, a bez problemu utrzymał bym się w głównej grupie;-/ Ale staram się to traktować jako doświadczenie na przyszłość. Po za tym fajna impreza dobrze zorganizowana, stająca na wysokim poziomie sportowym. Fajnie bo odbyła się w centrum miasta, przy pięknej pogodzie co przyciągnęło kibiców, przyczyniły się do tego inne atrakcje towarzyszące. W oczekiwaniu na zdjęcia organizatorów, wrzucam tylko dwa swoje:P

Kategoria Wyścigi


  • DST 158.25km
  • Czas 04:52
  • VAVG 32.52km/h
  • VMAX 66.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • HRmax 165 ( 83%)
  • Kalorie 6580kcal
  • Podjazdy 460m
  • Sprzęt Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętla Toruńska

Niedziela, 20 maja 2012 · dodano: 21.05.2012 | Komentarze 0

Zaczynając od początku:) 7 rano pobudka, szybkie kolarskie śniadanie (duże ilości makaronu), wyjazd, 8,30h dojazd na miejsce startu, przywitała nas atmosfera kolarskiego święta, raz dwa odebraliśmy numery ogarnęliśmy się, i już doszła 9h i trzeba było startować, szkoda bo nie zdążyliśmy przeprowadzić rozgrzewki, co później się okazało że przydało by się.

Start lotny za samochodem technicznym, myślałem ok, akurat się rozruszam na spokojnie, a tu bach, lekko z górki i nagle na liczniku 55km/h, dosłownie po starcie! Pomyślałem ok, samochód zjedzie chłopaki zwolnią, a gdzie tam! Tempo jak na czasówce, a do mety jeszcze 150km! Po 20km takiej jazdy jak zobaczyłem że średnia wynosi 43km/h, stwierdziłem że to nie ma sensu, na siłę jechać tak wysokim tempem, a później zdechnąć. Tak, więc zwolniłem odłączając się od peletonu, po chwili, jeszcze parę osób zrobiło tak jak ja, i parę nas dogoniło, i utworzyła się mała kilkunastu osobowa grupka. Jechaliśmy stałym dość szybkim, aczkolwiek nie za mocnym tempem, zgodnie współpracując. Z grupką tą dojechałem do 80km, gdzie reszta chciała zrobić bufet, a i ich tempo zrobiło się dla mnie za wolne, tak że ich pozostawiłem i ruszyłem czym szybciej do przodu. Dołączyło do mnie jakiś dwóch kolaży i dawaj:-) Po 100km zacząłem mieć pierwsze oznaki zmęczenia, a co najgorsze wiatr z każdą chwilą niesamowicie się wzmagał, a trasa nie sprzyjała jeździe z wiatrem;-/ W między czasie od ciągłych drgań dziwnie pobolewała mnie prawa stopa. Na 120km, zaliczyłem bardzo szybki bufet dolałem sobie tylko izotonika. Fajnie, bo ani przez chwilę nie byłem głodny, w czasie wyścigu trochę na siłę i z rozsądku zjadałem banana, i batona. Końcówka wyścigu to walka z narastającym zmęczeniem, i co raz większym wiatrem. W między czasie straciłem orientacje co do mojej pozycji, cały czas wyprzedało się kolejnych maruderów, i nie którzy mnie. Tak, że linie mety przekroczyłem, totalnie zmęczony, zdezorientowany ale przede wszystkim zadowolony, z faktu że ukończyłem wyścig bo wielu się nie udało. Stawiałem że jestem gdzieś w trzeciej dziesiątce. Gdy spiker ogłosił wyniki mojej kategorii i usłyszałem że zająłem 6 miejsce, byłem w szoku, pobiegłem czym prędzej do sędziów by sprawdzić czy nie zaszła pomyłka, ale ku mojemu zaskoczeniu nie! :-)
Miłą niespodzianką było to iż zostałem nagrodzony pucharem, i paroma drobiazgami:-P
Poniżej dokładne wyniki, z międzyczasami;
3 KOWALSKI PAWEŁ NOWE RACIBORY POLSKA A m6
39km - 01:06:52
78km - 02:18:01
113km - 03:33:29
158km - 04:52:06

Trasa, była iście malownicza, piękne widoki, super pogoda, tylko ten wiatr, w większości było płasko poza dwoma zacnymi podjazdami, pierwszy ok 1km, o nachyleniu 4%, i drugi 1,6km o nachyleniu 6%. Zabezpieczenie trasy także było na dobrym poziomie.

Po wyścigu szybko, się ogarnęliśmy zjedliśmy, i czym prędzej opuściliśmy piękny Toruń, by Warszawa nie przywitała nas korkami:-P

Podsumowując, wyjazd będę wspominał bardzo miło, piękne miasto, super pogoda, fajna trasa, ładny dystans, i zaskakujący wynik:-P Okazuję, się w takim razie że mój plan treningowy, nie jest bez głowy, i przynosi efekty.
Kategoria Wyścigi